Strona główna » Cypress Mountain na rakietach śnieżnych

Cypress Mountain na rakietach śnieżnych

Marzyliście kiedyś, żeby znaleźć tajemne przejście przez starą szafę do Narnii?

Bo ja do dzisiaj pamiętam szafę w wiejskim domu mojej babci, jej ciężkie kożuchy i płaszcze, i nas, dzieciaki wskakujące do szafy, żeby za chwilę być w magicznej, zaśnieżonej aż po czubki drzew Narnii.

Dlaczego przywołuję to wspomnienie? To proste.

W dni świąteczne, kiedy wybraliśmy się na Cypress Mountain, Narnia była moim pierwszym skojarzeniem.

Nierzeczywista, piękna zimową potęgą kraina, cicha, bliska, choć jak trzeba, niebezpieczna. Zdjęcia powiedzą wam więcej, ale zanim do nich, to jeszcze kilka słów o kompleksie na Cypress.

Jakoś tak jest, że około 99 % Vancuverczyków, kiedy widzą cię z nartami, zapyta : Skiing on Cypress?

Oczywiste skojarzenie: narty=Cypress, przez nas nie zostało przetestowane, bo nasz spacer odbył się na rakietach śnieżnych.

Ale wiedziona ciekawością sprawdziłam, dlaczego Cypress kojarzy się tak bardzo ze zjazdówkami?

I wyszło szydło z worka: najwięcej tras (także nocnych), najwięcej wyciągów (bo sześć) i śniegu pewnie też najwięcej jest właśnie na Cypress 🙂

Sam ośrodek jest tak rozległy, że aż podzielony na dwie części: tę przeznaczoną do narciarstwa zjazdowego (Downhill) oraz drugą, gdzie zaczynają się szlaki dla narciarzy biegowych oraz o wypraw na rakietach (Nordic).

Droga dojazdowa rozwidla się na dwoje i do dwóch osobnych parkingów prowadzi.

Warto więc wcześniej wiedzieć, co się będzie na Cypress robiło, żeby potem z ciężkimi buciorami nie spacerować nadmiernie.

Gdzie iść na Cypress, żeby dojść ?

Mnie dodatkowo oprócz chęci wypróbowania rakiet ciągnęło na Cypress z powodu Hollyburn Lodge.

To jest jedno z bardziej rozpoznawalnych górskich miejscówek w okolicach Vancouver, a ja sentyment mam do schronisk wszelakich.

Ze starych zdjęć wyłaniał się obraz przytulnego i ciepłego miejsca, gdzie można się wysuszyć, entuzjazm podbudować, posilić się.

Niestety Hollyburn Lodge jest właśnie w remoncie i nie było nam dane wejść do środka.

Ale przynajmniej popas zrobiliśmy pod. A ptaszki nam się z zaciekawieniem przyglądały.

Pętla spacerowa jest zdecydowanie łatwa, przewyższenia niewielkie, a my pierwszy raz na rakietach, dwoje dorosłych, ośmiolatek (rakieta rozmiar kid) oraz 3 latek w nosidle.

Tylko nie pomylcie szlaków i zamiast zielonym do Hollyburn Lodge, nie wybierzcie się czasem na Hollyburn Mountain, bo opis wskazuje, że mocno wymagający 🙂

Wyjście na szlaki jest na Cypress płatne, wpożyczenie rakiet wraz z biletem jednodniowym to wydatek około 26 CAD na dorosłego (sporo).

Zdjęcie, gdzie siedzimy w środku pomieszczenia, to taka niewielka, kilkuławkowa szopa, gdzie się można ogrzać i swoje jedzenie zjeść. A jakby co obok jest Starbucks (bo gdzie go nie ma?)

Warto wyjść na Cypress Mountain na rakietach śnieżnych, no przyznajcie sami, taka zima to miodzio jest.

Cypress Mountain na rakietach śnieżnych
Cypress Mountain na rakietach śnieżnych
Cypress Mountain na rakietach śnieżnych
Cypress Mountain na rakietach śnieżnych
Cypress Mountain na rakietach śnieżnych
Tagi: