Strona główna » Rockies rock! W Górach Skalistych jest wszystko co kocham!

Rockies rock! W Górach Skalistych jest wszystko co kocham!

Też lubisz góry? Może trafiłeś tutaj szukając informacji o wycieczkach w Kanadzie? To dobrze! Bo to wpis o wycieczkach naszej rodziny* w Rockies, kanadyjskie Góry Skaliste.

*Jeziorski fam, czyli polska rodzina w Vancouver: 2+2 lub 3+1, zależy, jak patrzeć.

Zanim więcej o Rockies, trochę o Vancouver

W Vancouver od września 2014 mieszkamy w słabym i dość brzydkim mieszkaniu, ale z mocnym atutem – widokiem na góry!

Za widok wynajmujący życzą sobie 50 CAD miesięcznie ekstra 🙈.

Bez mrugnięcia płacimy więcej, byleby widzieć góry. Bo góry to jest najlepsze, co ma Vancouver do zaoferowania.

Zresztą nie tylko Vancouver!

Całkiem niedaleko (czyli według standardów kanadyjskich do 24 godzin samochodem) od nas są inne góry, które zachwycają. Góry Skaliste czyli Rockies.

Oczywiście musieliśmy pojechać i sprawdzić, jak wyglądają na żywo!

Magiczne Góry Skaliste. Rozpalają wyobraźnię.

Te góry ciągną się i ciągną.

W Kanadzie leżą na granicy pomiędzy naszą prowincją a Albertą. Dalej, na południe rozciągają się przez stany: Idaho, Montana, Wyoming, Kolorado, aż do Nowego Meksyku. [fajnie, prawda?]

Góry dzikie, wyniosłe, pełne zwierząt, lodowców i skał.

Czyli ogólnie bajka.

Jest tylko jeden problem.

Jeden minus Gór Skalistych. Ale duży minus!

Urok tych gór to gwarancja, że będzie dużo ludzi.

Bo każdy chce mieć zdjęcie na Instagramie znad Maligne Lake. (Albo Moraine Lake, albo Lake Louise). Te jeziora pojawiają się na wielu zdjęciach reklamujących Kanadę. Ba, nie tylko na zdjęciach są uwieczniane. Moraine Lake wylądowało nawet na banknocie kanadyjskim!

Rada ode mnie:

Nie wybieraj się w Rockies podczas długich weekendów. Wtedy na pomysł “może by pojechać w góry ?” wpadnie co drugi mieszkaniec Kanady i całkiem sporo turystów. Będzie tłoczno.

Zupełnie nie słuchając swojej intuicji i dobrych rad znajomych, my w Rockies pojechaliśmy dwa razy, podczas długich weekendów wakacyjnych.

Cel wycieczek: Jasper i Banff!

Te dwa miasteczka to ikony Gór Skalistych i po prostu chcieliśmy je zobaczyć. I góry w pobliżu oczywiście też!

Okolice Jasper (na północy Gór Skalistych) odwiedziliśmy w lipcu 2017, za to do Banff wybraliśmy się w sierpniu 2019.

Wycieczka w okolice Jasper. Do zobaczenia Maligne Lake i Mount Robson

Zanim więcej napiszę o punktach na mapie, najpierw słów kilka o szukaniu noclegu. Gdzieś spać trzeba, prawda?

Znaleźć nocleg w Rockies czyli śpimy w Górach Skalistych.

Myśleliśmy, że szukając noclegu w Górach Skalistych na pół roku wcześniej, damy radę. Nie daliśmy.

Fakt, wybraliśmy najpopularniejszy okres w roku – długi weekend z okazji święta Kanady (Canada Day), początek lipca.

Nie udało nam się znaleźć żadnego (dostępnego na naszą kieszeń) noclegu w hotelach w Banff ani w Jasper.

Szukaliśmy na booking.com i airbnb. Zwykle wybieramy kemping, ale tym razem jechaliśmy ze znajomymi, więc hotel wydawał się bezpieczniejszą opcją.

No ale jak nie ma, to nie ma, pomyśleliśmy. Pojedziemy w Góry Skaliste kiedy indziej.

I wtedy przeszukując stronę BC Parks, zobaczyłam, że na pierwszy weekend lipcowy są miejsca na kempingu u stóp Mount Robson, w parku prowincjonalnym Mount Robson. Jupikajej!

Z tego kempingu jest już rzut kamieniem do Jasper, a właściwie około godziny, drogą nr 16.

Zrobiłam więc szybką rezerwacja na dwa namioty i bach, jedziemy!

Jedziemy w Rockies czyli dojazd do Mount Robson, około godziny drogi od Jasper.

Z Vancouver do Mount Robson jest znacznie dalej niż z Mount Robson do Jasper.

Jazda samochodem wychodzi więcej niż 7 godzin. A 7 godzin z dziećmi w samochodzie to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej.

Ale się dało, bo postanowiliśmy przenocować w połowie drogi w Kamloops. W takim zwykłym hotelu sieciowym, jakich wiele w każdej większej kanadyjskiej miejscowości.

Spaliśmy w hotelach Super8 oraz Best Western między innymi w Osoyoos, Cambpell River na Wyspie Vancouver oraz w Pendington.

Nocleg dla rodziny 4osobowej kosztuje około 80-100CAD (dane z 2018)

W cenie zwykle zawarte jest śniadanie (bułka i dżem) i basen/kąpiel w jacuzzi. Nasze chłopaki lubią hotele, bo jest telewizor (a w domu nie ma).

Wyjechaliśmy z Vancouver w czwartek, późnym popołudniem. Spaliśmy w Kamloops, a w piątek ruszyliśmy o 9 rano, dalej drogą nr 5.

Droga do Kamloops wygląda jak cały region Okanagan, czyli faliste, grubaśne wzgórza, pozbawione drzew, bo sucho i pustynnie (a teraz jeszcze spore połacie spalonych lasów.)

Jadąc z Kamloops, zatrzymaliśmy się, żeby kupić lody w Clearwater.

Wyszliśmy ze sklepu obładowani jedzeniem, drobiazgami, a także… ubraniami.

Bo w sklepie w Clearwater było dużo taniej niż w Vancouver.

Nawet te same produkty potrafiły kosztować 80% ceny miejskiej. Więc jeśli wybierasz się w tamte rejony, wcale nie muisz prowiantu brać ze sobą – w małych miejscowościach kupisz, co trzeba, i niedrogo.

Choć logika podopowiada, że skoro to monopol, powinno być drożej.

Rząd naszej prowincji wspomaga jednak sprzedaż właśnie po to, żeby ceny w Clearwater nie zwalały z nóg, a chętni się osiedlić w rejonie, mogli sobie na to pozwolić.

Bardzo dobra strategia!

Chwilkę po południu w piątek byliśmy pod Mount Robson. A tam nam opadła szczęka.

To jest taka Kanada, o jakiej się marzy. Jedziesz, jedziesz, a nagle wyłania się potężna góra. I już nie schodzi z obrazka. I trwa. A ty masz to szczęście, że koło niej te kilka dni spędzisz.

U stóp Mount Robson, tuż przy drodze na Jasper jest centrum informacyjne (po lewej stronie, jadąc z Vancouver)

Przy nim znajduje się restauracja, kawiarnia, sklep z pamiątkami oraz niewielka wystawa.

Kemping (Robson Meadows Campground) jest po drugiej stronie szosy, trzeba skręcić w prawo.

Dodam, że kemping bardzo dobrze wyposażony, chyba “najobfitszy” z tych, na których byliśmy.

Ma place zabaw, piaskownice, przepięknie położony amfiteatr, boiska do siatkówki (które my wykorzystaliśmy do gry w badmingtona- nasza nowa namiętność).

Duża dostępność łazienek (także łazienki rodzinne, do których da się wjechać z wózkiem), kranów z wodą, nawet osobne stacje do zmywania naczyń.

Bardzo polecamy ten kemping rodzinom, które chcą spróbować, czy mieszkanie pod namiotem z małymi dziećmi.

Rockies_Gory_Skaliste_2017_Kanada_sie_nada_blog_o_polskiej_rodzinie_w_Vancouver_i_emigracji_do_Kanady-1

Zanim ruszymy głębiej w Rockies, proponuję szlaki w okolicy Mt. Robson, a właściwie jeden 

Jeśli nie masz ochoty, to nie musisz nawet wyruszać na szlak, bo możesz podziwiać Mount Robson, siedząc na ławce przed informacją turystyczną i gapiąc się bezczelnie bez ograniczeń.

Mount Robson to najwyższy szczyt po kanadyjskiej stronie Gór Skalistych. Ma 3, 945 metrów i jest otoczony pięknymi jeziorami.

Cały teren został ustanowiony parkiem regionalnym w 1913 roku i jest drugim najstarszym rezerwatem przyrody chronionej w B.C.

Nie do końca wiadomo, skąd się wzięła nazwa “Mount Robson”, bo rdzenni mieszkańcy tych terenów nazywali górę “Yuh-hai-has-hun”, czyli Góra zakręconej drogi.

My wybraliśmy się na szlak Berg Lake Trail, a właściwie na jego część, prowadzącą do jeziora Kinney.

Cały szlak to dwudniowa wędrówka z noclegiem, w odległości 21 km.

Przy jeziorze Berg jest kilka miejsc na rozbicie namiotów oraz schrony turystyczne. To dobre miejsce wypadowe na wyjścia w obrębie Mount Robson.

Może jak chłopaki podrosną, wybierzemy się i tam.

Na razie musiał nam wystarczyć szlak Kinney Lake trail, który ciągnie się 7 km i zajmuje około 3 godzin (droga tam i z powrotem).

Wędruje się pięknym lasem, a Mount Robson cały czas zagląda w twarz.

Szlak jest przygotowany do jazdy rowerem, więc możliwe, że również lekkie wózki spacerowe dałyby radę (ale nie widzieliśmy, więc ciężko potwierdzić).

Na końcu szlaku są ławki i toalety.

Ale ta Kanada jest ładna!

Rockies_Gory_Skaliste_2017_Kanada_sie_nada_blog_o_polskiej_rodzinie_w_Vancouver_i_emigracji_do_Kanady-collage zdjęć z Mount Robson
kolaż zdjęć z Mount Robson, okolic Jasper i kempingu

Dzień drugi w Rockies czyli Jasper, Maligne Lake oraz Athabasca Falls

Zatrzymaliśmy się w Mount Robson, żeby było łatwo dojechać do Jasper i Maligne Lake. I rzeczywiście jest łatwo – ta sama droga prowadzi z kempingu do miasta.

Przy wjeździe do Parku Narodowego Jasper stoi budka, w której należy kupić wstęp (pass).

Ale w 2017, z okazji 150 urodzin Kanady, wystarczyło wcześniej zamówić darmową, całoroczną kartę wstępu (link)

Po drodze po raz pierwszy widzieliśmy mamę miś z młodymi.

Oczywiście zdjęcia nie mamy, ale zapewniamy, że na tej drodze było sporo zwierząt, więcej niż widzieliśmy podczas całego naszego pobytu w Kanadzie.

Pierwszym naszym przystankiem było Jasper, które nieco nas rozczarowało.

Pewnie dlatego, że  było zatłoczone z okazji Canada Day i pewnie dlatego, że pogoda była taka se.

Troszkę o Jasper:

  • Miasteczko jest ładnie położone.
  • Z okazi święta paradę poprowadził burmistrz na koniu.
  • Jest gdzie kupić lody i bloki nugatowo-czekoladowe.
  • Mieszkańcy sami o sobie piszą: nice and friendly.

Zatrzymaliśmy się w Jasper na godzinę, na spacer, a potem ruszyliśmy dalej.

Rockies_Gory_Skaliste_2017_Kanada_sie_nada_blog_o_polskiej_rodzinie_w_Vancouver_i_emigracji_do_Kanady-3

Tuż za rogatkami miasta zobaczyliśmy kojota, ale znowu brak zdjęcia, więc musicie nam uwierzyć na słowo 😉

Potem jechaliśmy do Maligne Lake. 

Jeśli się zastanawiasz, skąd jest zdjęcie zjawiskowego jeziorka, które masz na tapecie komputera, to właśnie stąd.

Duża szansa, że to właśnie Maligne Lake, jezioro otoczone kilkoma lodowcami. Ulubieniec instagrama.

To ta woda, serio, jej kolor nie jest niebieski, nie jest zielony, nie jest szmaragdowy, jest …. jaki jest. Wyjątkowy.

Do jeziora Maligne jedzie się, a jakżeby inaczej, drogą Maligne Road.

I ta droga również jest piękna, a wychodzą na nią niedźwiedzie i owce o zakrzywionych rogach.

Na końcu drogi jest spory parking (bezpłatny), informacja turystyczna oraz restauracja.

Najpiękniej się ogląda Maligne Lake z pokładu stateczków, które kursują po jeziorze i dopływają do wyspy Spirit Island.

Zarezerwuj sobie przejazd wcześniej, dobrze radzę. My się nie załapaliśmy. Wystarczy wpisać w Google: “Maligne Lake cruises”, a wyskoczą strony przewoźników.

Postanowiliśmy jezioro pooglądać z brzegów [pięknie] oraz przejść się szlakiem w okolicy. Ponieważ wszyscy byli na statku, na szlaku  nie było nikogo [miodzio].

Masz do wyboru dwa łatwe szlaki: 1-2 godziny:  pętelka Mary Schäffer loop oraz pętelka Moose Lake.

My przeszliśmy tę pierwszą i to był bardzo miły spacer, spokojnie przedszkolak i starszy żłobkowicz przejdą na nóżkach, bo różnica przewyższeń jest minimalna.

W restauracji mieli wybór trzech zup w rodzaju aintopfów, więc oczywiście zamówiłam wszystkie trzy, bo jak w karcie jest coś więcej niż frytki, burger i hot dog, to my jesteśmy pierwsi do próbowania (znasz nasz stosunek do kuchni kanadyjskiej?)

Chłopakom najbardziej podobały się przebieranki, czyli mini wystawa lokalnego muzeum etnograficznego w Jasper.

Taka wystawa to super sprawa, bo możesz wcielić się w pierwszego osadnika kanadyjskiego i oczywiście trochę sobie postrzelać trutututut.

Nad jeziorem Maligne spędziliśmy trochę ponad 3 godziny.

Wracając w stronę Jasper, odbiliśmy na moment w tę najsłynniejszą z kanadyjskich dróg czyli Iceland Parkway, drogą na Banff, przez góry.

Rockies_Gory_Skaliste_2017_Kanada_sie_nada_blog_o_polskiej_rodzinie_w_Vancouver_i_emigracji_do_Kanady-2

Nie musieliśmy jechać 232 km, żeby się drogą zachwycić. Góry widać cały czas.

A po doznania face to face, zwłaszcza mokre wystarczyło dojechać do wodospadów Athabasca .

Droga prowadzi około 30 km na południe od Jasper.

Zjeżdża się na bezpłatny parking (są toalety). I dosłownie pięć minut spaceru dalej jest już wodospad.

Możesz go spokojnie obejrzeć cały prawie że dookoła. Sporo miejsc widokowych i serio, nie warto dla Instagrama wdrapywać się za drugą stronę barierki [były śmiertelne wypadki].

Cały spacer można spokojnie zamknąć w 30 minut, ale jak wokół są komary [a były ich chmary], to nawet szybciej.

Koniecznie zobacz Athabasca Falls, kiedy jesteś w Jasper!

Na miejscu nie spędziliśy dużo czasu, bo tylko w sumie dwa i pół dnia, ale i tak było zacnie.