Strona główna » 5 rzeczy, o które jestem mądrzejsza po roku w Kanadzie

5 rzeczy, o które jestem mądrzejsza po roku w Kanadzie

Dziś, po roku w Kanadzie i mieszkania w Vancouver, wiem o sobie i o naszej rodzinie więcej. Trochę Ci o tym poopowiadam, dobrze?

Czuję, jak mi poziom mądrości życiowej się podniósł, z jednoczesnymi wahnięciami szczęścia to w górę, to w dół.

Najważniejsze: istnieje więcej niż jeden sposób na życie. I żaden nie jest “równiejszy” od innych.

Myśli nieuczesane o Kanadzie. Czy warto wyjechać? Czy żałujemy?

Kanada jest najbardziej imigranckim krajem świata. Dzięki imigracji rozwija gospodarkę. Prawo imigracyjne zachęca do łączenia rodzin oraz zaprasza tych, których zawody są potrzebne.

Mój wyjek wyemigrował do Kanady w latach około stanu wojennego. Czasami myślę, jak jego życie wyglądałby gdyby po porstu mógł się na Kanadę zdecydować. Bez przymusu. Z otwartą furtką na powrót.

Czy czułby Kanadę inaczej? A Polskę? Który kraj rozumiałby lepiej?

Kanada często zachęca do wyjazdu kolorowymi stronami internetowymi, miłymi politykami i ogólną atmosferą. Że tam jest jakoś tak normalniej, lepiej, fajniej.

Po roku mieszkania w Kanadzie wciąż tego nie wiem.

Ale czuję, że już na zawsze zostaniemi rozdarci na dwa kraje. Choćby decyzje poniosły nas w inne kąty, nie wyplenimy Kanady z nas. I Polski też nie porzucimy.

No nie da się, i już.

Co wiem o sobie i naszej rodzinie po roku w Kanadzie?

1. Mniej rzeczy znaczy więcej wolności.

Gdzieś tkwiło we mnie to przekonanie, że życie to mieszkanie, praca, kupowanie, bo dzieci potrzebują, bo w domu brak, bo trzeba.

Przeprowadzka i życie tutaj skutecznie wyleczyło z takiego myślenia.

Dookoła wciąż mam przykłady ludzi, którzy skądś przybyli i dokądś zmierzają, wzięli rok wolnego, żeby wyjechać do Nowej Zelandii albo Holandii, czy robią wyprzedaż garażową ze względu na wyprowadzkę do Meksyku.

Ludzie zabierają, co najważniejsze, rzeczy materialne nie trzymają ich na miejscu.

Nie przywiązują się do nich, pozbywają się ich równie często, jak kupują nowe.

Stąd pewnie popularność sklepów z używanymi rzeczami.

Mniej rzeczy to zatem nie tylko więcej wolności, to również recycling, drugie i kolejne życie.

2. Praca, pomysły, pieniądze, nic nie jest na zawsze. Ani po roku w Kanadzie, ani nawet po dwóch.

To, co powinno być na zawsze, to odrobina wewnętrznej pokory i przekory. Wobec życia i wobec ludzi.

Taka postawa sprawiła, że było mi łatwiej i ciekawiej.

Znam swoje ograniczenia, a jednocześnie jestem wolna i pełna nadziei.

Bo skoro wczoraj byłam w Polsce i wiodłam poukładane życie, a dziś jestem w Kanadzie, i wciąż się udaje, to nie ma się czego bać. I nie ma na co czekać, ani czego żałować.

3. Przyjaciele i rodzina – absolutny must have.

Bardzo ważny jest (nie tylko) emocjonalny system wsparcia.

Nie ma opcji, żeby się obyć bez ludzi wokoło.

Czasami, w tych podłych chwilach, kiedy wszystko idzie źle, nawet najodleglejsze wspomnienie pomoże, gdzieś przywołana z zakamarków pamięci moment z rodziną postawi nas do pionu.

Coś tak drobnego, jak uśmiech sąsiada, doda otuchy w emigracyjnej samotności. 

Teraz, po roku, mam koleżanki tutaj, nawet coś na kształt kobiecego kręgu. [edit z 2019: od października 2016 prowadzę comiesięczne otwarte spotkania dla Polek w Vancouver. Czekamy tylko na ciebie!]

Mamy znajomych, takich co to na kawę, albo z kawą podejdą, i co dziecka popilnują też.

Z drugiej strony niestety przekonałam się na własnej skórze najboleśniej jak dotąd w życiu, że nie wystarczy mówić po polsku, aby się z Polakiem dogadać.

Prawdziwe i w ojczyźnie, i na obczyźnie.

I jeszcze jedno: nigdy nie wiesz, kiedy uda ci się spotkać kogoś, z kim da się porozmawiać w innym języku niż angielski i polski. Mi udało się powiedzieć po węgiersku (dwa razy) i po niemiecku (dwa zdania).

4. Na emigracji zaufaj swoim dzieciom.

One wiedzą, nie wiem, jakim szóstym zmysłem, ale wiedzą, jak się przystosować, nawet kiedy wokół wszystko, WSZYSTKO jest inne.

Patrzę na naszych synków i oczom nie wierzę, jak się przez ten rok zmienili, jak wielu rzeczy mnie nauczyli.

Na emigracji nasza rodzina jest mocniejsza, silniejsza, bardziej siebie słuchamy.

W końcu przez ten rok mieliśmy tylko siebie, nie rozpraszaliśmy się, było więcej czasu na te najważniejszą relację. Na nas.

Skutki emigracyjnej decyzji mogą ujawnić się dopiero za czas jakiś. Jakie będą? Się okaże….. ale żalu nie ma i nie będzie.

Ale jeśli chcesz zminimalizować ryzyko, przeczytaj naszą listę o tym, jak się NIE przygotowywać na emigrację z dziećmi do Kanady.

i punkt ostatni, bonusowy i z innej beczki:

5. Dziś wiem, że chodzenie po górach to sport.

I to wyczynowy. Ale to już chyba wiecie z innych naszych wpisów.

[update z 2019 ]Łazimy po górach wciąż tak samo zachwyceni! Lubimy zimę w Vancouver i dziękujemy Kanadzie, że nauczyła nas jeździć na nartach!

A co Ty pamiętasz najlepiej po pierwszym roku swojej emigracji w Kanadzie?