Strona główna » #kasiaikod czyli każdy chce być programistą + nie dostałam pracy w kanadyjskim startupie

#kasiaikod czyli każdy chce być programistą + nie dostałam pracy w kanadyjskim startupie

Ja też chcę być programistką. Wciąż 😉

To nie jest typowy wpis podsumowujący, bo nie znajdziesz tu listy porażek i sukcesów, a także refleksji, jak wyciągniętą z (nie)powodzeń naukę wykorzystam w 2018.

Trochę o nieudawaniu się będzie. I trochę o planach.

rok 2017 zaczęłam z hasłem: rok-krok w stronę IT

Planowałam pisać o tym regularnie.

Po drodze więcej było kroków w bok niż rzeczywiście planu.

Ale nie będę się zadręczać, że wyszło jak wyszło, najwyraźniej nie wiedziałam, czego chcę i dlatego poszło to w takim kierunku. Rozdrobniło się, wsiąkło, uciekło.

Przejrzałam tak wiele tutoriali, że nie dam rady ich wymienić. A na blogu o Kanadzie niepotrzebna taka wiedza.

Kibicowałam wielu dziewczynom, które postanowiły zostać programistkami i założyły blogi. Grupy wsparcia, wyzwania, linki do bezpłatnych albo bardzo tanich kursów, wszystko to wirowało wokół mnie, powodując mętlik i zniechęcając.

Niby wiedziałam, czego chcę, ale tak na prawdę, to nie wiedziałam

Chciałam umieć programować, żeby móc pracować zdalnie.

Chciałam uniezależnić siebie od kraju zamieszkania i wymagań formalnych dotyczących zawodu. Chciałam ogarniać chłopaków, bo model rodziny, gdzie Kuba pracuje od 9:00 do 20:00, a ja do 17:00-18:00 mi nie odpowiada. Wiem, bo przerabiałam. Kiedy pracowałam dla Accenture Canada, Krzysiek i Maciek mocno to odczuwali. Nie chcę więcej.

Jednocześnie w 2017 szukałam pracy na pół etatu, w mniejszym wymiarze, na miejscu, w Kanadzie, poświęciłam sporo czasu, żeby poprawić swój profil na LinkedIn. Wyszukiwałam oferty w małych firmach, mając nadzieję, że są bardziej elastyczne i nawet jeśli nie zostanę programistą, to kimś zostanę.

Myślałam, że działając dwutorowo, zabezpieczam się.

złożyłam aplikację na stanowisko Support Coach w kanadyjskim startupie Unbounce

W Unbounce rozwijają aplikację do tworzenia stron typu landing page (rodzaj strony internetowej, która ma zachęcić odwiedzającego do konkretnego działania: zakupu, zapisania się na listę emailową, ściągnięcia e-booka).

W ramach rekrutacji miałam stworzyć własną landing page.

Zbudowałam stronę korzystając z aplikacji Unbounce i nadałam jej styl, używając HTML i CSS.

Przeszłam pierwszy etap rozmowy kwalifikacyjnej.

Pracy nie dostałam.

I tak, byłam smutna i przygnębiona, i jesień wcale nie pomagała.

Ponownie się pogubiłam i ponownie się wkurzałam, bo koniec roku nadchodził, a ja nadal nie wiem, czego chcę i w którą stronę pójść.

Nauka programowania nie szła mi w ogóle, bo miałam wrażenie, że jestem na etapie kopiuj-wklej i sama nie mogę się z niego wygrzebać.

Wiele razy usłyszałam: będzie dużo upadków i niepowodzeń. Więc nie pytaj się, kiedy skończysz, tylko zacznij. I zacznij znowu. I jeszcze raz.

Nie zliczę, ile razy zaczynałam. To wie chyba tylko mój kalendarz, a i tak nie najlepiej, bo wyrywam kartki z niego, jak się wkurzę.

W szeroko rozumianym temacie: chcę się nauczyć programowania, mam rozgrzebane trzy kierunki: Web-Design, Web-Developer i WordPress Developer.

Wiem, powinnam skończyć najpierw jeden, ale co tylko oglądam jakiś tutorial, zaraz bym chciała w praktyce wykorzystywać np. funkcjonalność wtyczki, jej wygląd.

I tak sięgam sobie to tu, to tam, wyciągając po kawałku i załamując ręce, że nie wygląda to ładnie.

Bo zbudowanie strony dla kogoś to nie tylko jej zakodowanie.

To wymyślenie jej funkcji, wyglądu, reakcji z czytelnikami. Wszystkiego trochę, i UX, i UI, i web design, i  deweloperka, i content marketing, i sama jeszcze nie wiem, co.

Dużo tego. Za dużo do ogarnięcia na jedną taką, całkiem zwyczajną trzydziestokilkulatkę, która chce coś robić na komputerze.

Chcę, żeby 2018 wyglądał trochę inaczej.

Cały czas się uczę i nigdy nie przestanę, ale nie stawiam sobie już celu: znać Java Script na takim i owakim poziomie.

Mój cel to: zrobić stronę dla kogoś. Taką, jaką ktoś chce. Żeby mu się podobała.

Pisać o konkretnych projektach i czego się na ich podstawie uczę.

Będzie szło wolno. Jak to w wielu przypadkach bywa, plany sobie, życie sobie.

Ale nie o to chodzi.

Na pewno będę cały czas czytać, co inni robią, i uczyć się na ich przykładach.

Podglądać dziewczyny, matki, które już prowadzą własne biznesy w oparciu o umiejętności programistyczne.

Trochę już takich przykładów dobrych praktyk znam i pisałam o nich w pierwszej połowie roku.

I będę pisać o tym, jak co robię. Ale już nie na blogu kanadyjskim.

Do ćwiczenia będzie inna strona, inny blog.

Już wkrótce. Będę tam pisać o tworzeniu motywu w WordPressie, kodowaniu strony internetowej, podstawach wyglądu strony.  Jak ja się tego uczę i jak to testuję. 

Blog Kanada się nada jest (z)budowany przeze mnie na zupełnie darmowych elementach.

Płatny motyw rozwiązałby wiele rzeczy, ale jednocześnie nie nauczyłabym się tak wiele, rozgryzając, dlaczego nie działa i nie wygląda, tak jak bym chciała.

Chcę to wszystko ogarniać. Małymi kroczkami, ale wszystko: design, deweloperkę, przekłuwanie tego w swój biznes.

Będzie i trochę Photoshopa, i pisanie motywu WordPressa z wykorzystaniem underscores, i testowanie płatnych rozwiązań: Divi oraz Genesis Framework.

Jestem mądrzejsza niż w zeszłym roku w styczniu. I za to jestem sobie wdzięczna.

PS. Zawsze się podśmiewywałam z akcji w rodzaju “nowy rok=nowa ja”, a tu proszę, kupiłam sobie pierwszą w życiu szminkę. I pierwszy raz od 35 lat będę malować usta. A co! Rytualnie i na okrągło. I na różowo. Siuuuuu!

A Ty co robisz? Napisz w komentarzu, jak Ci minął 2017 i zaczął się 2018. I czy malujesz usta? 😉