Strona główna » Jak rozmawiać z Kanadyjczykami ? [część II] Boisz się mówić po angielsku? Bo ja się boję

Jak rozmawiać z Kanadyjczykami ? [część II] Boisz się mówić po angielsku? Bo ja się boję

Cieszę się, że pierwsze rozmówki kanadyjskie przypadły Wam do gustu.

Dla mnie te posty z pogranicza języka, komunikacji i różnic kulturowych są nieodzownym elementem obsługi początków emigracji w Kanadzie.

Kiedy już ogarniemy najważniejsze [trochę już o nich napisałam na blogu], czyli załatwione zostanie: praca, mieszkanie, szkoła, warto na chwilę zatrzymać się i zastanowić.

Nie wystarczy żyć w danym kraju. Warto dobrze żyć i podnosić sobie jakość codzienności. Najłatwiej za pomocą języka.

Wszędzie o tym trąbię, ale napiszę jeszcze raz: naszym zdaniem największym Twoim kapitałem jako emigranta jest umiejętność komunikowania się po angielsku (ewentulnie francusku). Bez języka ani rusz !

Znasz już moje główne grzechy, które skutecznie utrudniały mi rozmowę z Kanadyjczykami. Ale nie wiesz jeszcze, że właściwie od samego początku się bałam. Bałam się mówić po angielsku.

[I teraz Ci co mnie znają osobiście mogą się mocno zdziwić, bo zwykle pierwsza wyrywam się do gadania. Ale boję się nadal. Tylko nieźle się maskuję]

A jak to wygląda u ciebie? Boisz się mówić po angielsku? Poczytaj, co ja u siebie zdiagnozowałam

Może też masz:

  • blokadę wewnętrzną? Miałam wrażenie, że chociaż uczyłam się angielskiego, to się nie nauczyłam i nic nie umiem, i nikt mnie nie zrozumie. Innym to idzie dobrze, a mnie nie. Jako rasowa Polka i 100% kobieta uwielbiam się porównywać, i  oczywiście moje poczucie własnej wartości w dużej mierze zależy od tego, co inni o mnie myślą. A co, jeśli powiem coś i inni będą myśleli, że jestem głupia i niedouczona, nic nie warta ?
A może myślisz:
  • W ogóle to jestem nieśmiała i introwertyczna. Może lepiej nic nie mówić? Może się domyślą?
I ok, można taką osobą być. I sobie dobrze żyć.

Jednak w taki przypadku USA i Kanada to nie są Twoje kierunki emigracji.

Bo tutaj jest tak, że jak się boisz, że się nie uda, to się nie uda. Wszyscy wierzą, że się uda, a tych, co w to nie wierzą, się nie lubi. I się z nimi nie rozmawia i nie zawraca się nimi głowy. Nikogo nie obchodzą Twoje uczucia strachu przed mówieniem. Nie mówisz, nie istniejesz.

Kolejne zagadnienie, który mnie dotyczyło i blokował przed odezwaniem się do Kanadyjczyka:

  • Nadmiernie rozmyślałam o przeszłości i procesie nauczania angielskiego, zamiast pomyśleć o hands on training. Przez głowę przelatywało mi: Nie zacznę mówić, jeśli nie będę znać angielskiego perfekcyjnie. Najpierw nauczę się języka, a później pójdę do pracy. Dobrej pracy. Nie czuję się pewnie i nie wiem, jaką decyzję podjąć.

i co się wtedy może wydarzyć?

  • Nie rozwijasz się, tkwisz w bezpiecznej bańce tych samych, często polskojęzycznych znajomych, tych samych, często niewystarczających tematów;
  • Jesteś strustrowana i zła;
  • Starasz się uczyć jeszcze więcej, kujesz na maksa, więc jesteś tym zmęczona na maksa;

Zapytaj się siebie, co się może stać, jak ci się NIE uda powiedzieć czegoś po angielsku?

Obrażą się?  ———> Nie

Pogniewają na ciebie? ————>Nie

Wyjdziesz na głupka?———> Nie

 
Muszę cię rozczarować – nikogo to nie obchodzi !

Ale Ty nie odniesiesz wymiernych korzyści:

-nie załatwisz sprawy

-nie poznasz nowych ludzi

-nie rozwiniesz siebie

-będzie nudno

Więc rada jest jedna: bój się i mów. Nie da się inaczej. Ja tak robię.

PS. Czytając ten post, zdałam sobie sprawę, że używałam cały czas formy żeńskiej czasownika. Nie wiem, czy panowie mają podobne zahamowania wewnętrzne, wydaje się, że łatwiej im przychodzi “rzucenie się na głęboką wodę” i niezastanawianie się, co też ludzie powiedzą. I dobrze 🙂

Masz jakieś swoje sposoby na strach przed gadaniem po angielsku? A może temat według Ciebie jest sztuczny? Daj znać, a ktoś Ci za to podziękuje !

Tagi: