Wpis zaktualizowany 28 stycznia, 2021
Ten post najpierw ukazał się na portalu Klub Polek na Obczyźnie.
Jakie jesteś Vancouver? Nasze-nie-nasze?
Zachęcamy do obejrzenia tego filmiku, tak na dobry początek. W filmie w zabawny sposób pokazani są mieszkańcy Vancouver. A kto, jak nie mieszkańcy, najlepiej odpowie na pytanie, czym jest miasto i czy Vancouver jest wspaniałe.
Poniżej, w wyliczance, znajdziecie sporo punktów opisanych na podstawie tego filmu. So true!
Nie jest to typowa lista plusów i minusów, chociaż na dole trochę będzie o tym, czy mieszkańcy Vancouver są nieszczęśliwi. A warszawiacy są?
→ Przeczytaj, jak Vancouver wkurza Marijannę
Jakie jesteś, Vancouver? Zaczynamy wyliczankę
W Vancouver mieszkańcy narzekają na pogodę.
Jak deszcz, to źle, jak słońce, to za gorąco. Miasto z racji położenia nad Pacyfikiem, z górami za plecami, ma dość łagodny klimat jak na kanadyjskie standardy. Stąd często pada.
I dlatego Vancouverczycy mogą poszczycić się sporą kolekcją parasoli, a na tutejszym uniwersytecie pojawił się biznes w postaci wypożyczalni parasoli poprzez aplikację na smartfonie. Nie ma co, bez parasola ani rusz w mieście, które z powodu deszczu otrzymało ksywkę Raincouver.
Jak pada, to pada, stąd dzieci z Vancouver mają niewielkie szanse na White Christmas.
Ale nie ma co płakać, śniegu można szukać na któreś z okolicznych gór: Grouse Mountain, Seymour Mountain czy Cypress Mountain.
Funkcjonują tam przyjemne kurorty narciarskie, gdzie każdy może poznać uroki szusowania.
A do miejscowości Whistler, mekki snowboardzistów, gdzie odbyła się olimpiada w 2010, jedzie się niecałe dwie godziny, w bonusie otrzymując przepiękną widokowo drogę Sea to Sky.
Olimpiada 2010
To jest takie wydarzenie, które na stałe wpisało się w historię miasta.
Najlepszy czas ever dla wielu Vancouverczyków. Dowodem niech będzie nieustająca miłość do tamtych chwil, czule pielęgnowane wspomnienia, obecność olimpijskich gadżetów w ofercie sklepów i oblężenie Wioski Olimpijskiej w Whistler. Trudno się dziwić – Kanadyjczycy zdobyli wtedy 14 złotych medali, co sprawia, że są rekordzistami w tej kategorii.
Oprócz tematu Olimpiady emocje sięgają zenitu, kiedy Vancouverczycy rozmawiają o hokeju.
Logo drużyny Vancouver Canucks jest obecne wszędzie, od przedmiotów użytku codziennego, po deklaracje na autobusach w dniu meczu: Go Canucks, go! Każdy mieszkaniec ma swoich ulubionych zawodników, a kiedy w Rogers Arena odbywają się mecze, to korki wieczorową porą gwarantowane!
O korkach i jakości jazdy w mieście też można sporo powiedzieć.
Korki skutecznie utrudniają funkcjonowanie w wąskim Downtown. Stąd plany Urzędu Miasta i zachęta burmistrza, żeby przesiadać się na rower.
Miasto oferuje dobrze rozwiniętą siatkę ścieżek rowerowych, które pozwolą przebić się przez Śródmieście, świetne trasy nadmorskie oraz możliwość przewożenia rowerów w autobusach i metrze. Zatem zamiast kisić się w samochodach,
Vancouverczycy przemieszczają się rowerami, jakże zdrowym środkiem transportu.
A zdrowie, zdrowe rzeczy, to jest to, co tutejsi mieszkańcu lubią najbardziej.
W Vancouver każdy biega, chodzi na siłownie, jeździ na rowerze, nartach, pływa po Pacyfiku kajakiem czy paddle board (rodzaj łódki z wiosłem, na której się stoi) czy praktykuje jogę w którymś z licznych parków.
Mieszkańcy dzielą się przepisami na sałatkę z jarmużem czy polecają sobie rodzaje wody kokosowej, rzucając hasłami: shop organic i shop local.
Dobrze jest być w Vancouver hipsterem, w któreś z rozlicznych kafejek, pochylonym nad laptopem z jabłuszkiem.
Miasto jest mekką dla młodych ciałem i duchem, otwartym na wszelkie pomysły i inicjatywy.
A jeśli jeszcze do tego jesteś specjalistą w IT, Vancouver jest miastem idealnym.
Przygarnie cię któryś ze start up’ów technologicznych, wyrastających tutaj jak grzyby po deszczu, czy odział firmy z Doliny Krzemowej, przeniesiony do Vancouver ze względu na tańsze podatki i tę samą strefę czasową.
Pracę da się znaleźć.
Ale tanie mieszkanie już niekoniecznie.
Na wiosnę echem w całej Kanadzie odbiła się akcja mieszkanki Vancouver #DontHave1Million, nagłaśniająca problem młodych ludzi , których nie stać na mieszkania, bo ceny tychże sięgają kosmicznego pułapu.
Rynek nieruchomości skutecznie zniechęca do pozostania w Vancouver, stąd wielu młodych przenosi się do miejscowości ościennych: Burnaby, Surrey, Richmond. Zresztą nie tylko młodych.
Jak pokazują badania urzędu statystycznego StatCan, Vancity niestety najmniej szczęśliwym miastem w Kanadzie.
Jak to, zjawiskowe położenie, pomiędzy górami a oceanem, ulice z kwitnącymi wiśniami, jak to możliwe, że tak urokliwe okoliczności przyrody nie wzbudzają zachwytu i poziom szczęścia nie oscyluje gdzieś w granicach kosmosu?
→ Mieszkańcy Vancouver są nieszczęśliwi, bo nie ma szansy na kupno mieszkania w Vancouver.
Większość milleniasów (czyli około 30stki) albo wynajmuje, albo mieszka w miejscowościach ościennych, no ale znowu w takim Surrey, to strach się bać mieszkać, bo tam od marca trwa wojna hindusko-somalijsko-kanadyjskich gangów narkotykowych i już 12 osób straciło życie w strzelaninach.
Nie stać cię na mieszkanie, a na dodatek cały czas pada, więc jak, jak panie premierze Harperze, żyć i być szczęśliwym?
Odkąd jesteśmy tutaj, deszczu nie było wcale więcej niż w Polsce. [edit z 2016-2017 – padało przez 5 miesięcy, średnio 28 dni w miesiącu. Taaaaa]
Zatem mimo, że mieszkamy w najmniej szczęśliwym mieście Kanady, to mamy szczęście, że nie padało tej jesieni-zimy-wiosny tak jak padać powinno.
Badania pokazały, że najszczęśliwsi Kanadyjczycy mieszkają w Quebecu, w miastach poniżej 250 tys. mieszkańców.
Oczywiście oficjele na wieść o raporcie nie mogli się powstrzymać od podsumowania, że nawet jeśli mieszkańcy są nieszczęśliwi, to i tak szczęśliwsi od statystycznego obywatela innego kraju niż Kanada. Prawda to?
→ cały artykuł tutaj
Vancouver a Warszawa
Jeszcze jedno ciekawe info z kwietnia 2015:
Warszawa w pierwszej piętnastce najlepszych miast do życia dla 30latków. A Vancouver za nią ! Na 17. miejscu.
Toronto na 6. miejscu, najwyżej w Kanadzie.
→ Szczegóły po polsku tu, a po angielsku tu.
Pytać? Nie pytać? Dobra, zapytam 🙂 – Jak myślicie, które miasto lepsze?