Strona główna » Akcja “Zima w mieście!” Co różni polską zimę od kanadyjskiej?

Akcja “Zima w mieście!” Co różni polską zimę od kanadyjskiej?

Takiej zimy najstarsi Vankuwerczycy nie pamiętają, przynajmniej zdaniem mojej koleżanki Heather, urodzonej w Kelownie, zamieszkałej w Vancouver… w sumie to nie wiem, jak długo. Otóż ta koleżanka twierdzi, że ostatni raz tak śnieżyło 8 lat temu.

Pewna kanadyjska babcia, której imienia nie pamiętam, a której wnuczek chodzi z Maćkiem do preschool, potakuje.

Znaczy zima 2016-2017 ciężka jest. Jak na Vancouver. Bo przy reszcie Kanady może się schować ta zima.

Ale ponieważ każda pliszka swój ogonek chwali, to post będzie o naszej zimie. W mieście. Z deszczem to ona ma niewiele wspólnego, za to dużo ze śniegiem.

Chcę Was zaprosić do zabawy znajdź różnicę. Co różni polską zimę od kanadyjskiej?

Ale nie tylko różnice znajdziesz w poniższym wpisie. Będą też podobieństwa.

To zaczynamy:

Przygotowanie na spodziewane opady śniegu

Zima w Vancouver może wydawać się łagodniejsza niż w innych regionach Kanady, ale dyskutowanie o niej i reakcje na nią są takie, jakby zasypało miasto po czubek góry Grouse Mountain.

Po prawdzie nikt nie wrzuca postów na fejsbuku czy nie publikuje zdjęć na instagramie, gdzie od 3 rano łopatką dzielnie odśnieża swoje auto, ale dużo się o zimie w mieście mówi.

Przed pierwszym spodziewanym większym opadem śniegu dostałam trzy emaile ze szkoły i przed-szkoły (preschool) informujące o potencjalnym zamknięciu placówek. Z powodu śniegu oczywiście.

Emaile przyszły w odstępach kilkugodzinnych, a najważniejsze zdanie napisane grubą czcionką brzmiało: NIE DZWONIĆ DO SZKOŁY, KIEDY ZAMKNIĘTA! Tylko dowiadywać się na infoliniach specjalnych, w mediach społecznościowych i słuchając radia. I rzeczywiście od rana na twitterze trwała konferencja pani z odpowiedniego departamentu w ratuszu, która mówiła o śniegu.

Ale, uwaga podobieństwo, niewiele z tego mówienia wynikało. Bo kiedy wszyscy o śniegu mówili, z góry przepraszali za zimowe niedogodności i warunki pogodowe, to w tym czasie nie było już nikogo, kto by śnieg sprzątał.

Co prowadzi nas do następnego punktu:

Odśnieżanie bocznych ulic. A właściwie odśnieżanie w ogóle. Całego miasta

Mieszkasz w domu w dzielnicy domków jednorodzinnych? Miasto może mieć problem z odśnieżeniem dojazdu do twojego domu.

A także problem bardziej palący – odbiór śmieci, które potrafią długo zalegać na ulicy. W tym czasie władze Vancouver na swoim fanpage przepraszają za brak odbioru śmieci.

Podczas tych kilku dni, kiedy w Vancouver padał śnieg, miasto nie było odśnieżane. Trudno wywinąć się hasłem: Zima zaskoczyła drogowców, bo, patrz punkt pierwszy, o opadach wiedziano już wcześniej.

Do tej pory, wysoce regularnie i z prawie 100% pewnością, jak przewidywano śnieg, to padał deszcz. A na deszcz nie trzeba wysyłać piaskarek czy pługów śnieżnych. Nastąpiło więc tak zwane zdziwko. Zima zaskoczyła drogowców.

Podobnie, jak w Polsce, część ludzi na Facebooku pomstowała na nieprzygotowanie miasta. Na błoto pośniegowe zalegające stosami na chodnikach.

Autobusy zmieniły trasy. W jeden taki śnieżny dzień po odstaniu prawie godziny na przystanku autobusowym zrezygnowaliśmy z wycieczki publicznym transportem.

Trochę inaczej niż w Polsce, na Facebooku było słychać też tych, którzy tonowali emocje i mówili: Ludzie wyluzujcie, jest zima, to musi być zimno.

Ta strona obywatelskiej myśli publicznej była nawet głośniejsza. I radośniejsza.

Nikt się nie obrażał na memy przygotowane przez Kanadyjczyków z prowincji centralnych, gdzie zima trwa najmniej 5 miesięcy i jest minus 30 stopniu w słońcu.

Niektórzy radzili Vankuwerczykom jak przetrwać te ponure, śniegowo-deszczowe dni. I nie zapaść na depresję. Albo co powiedzieć szefowi, po tym, jak się dwie godziny spóźnisz do pracy.

Tak było jakoś do trzeciej, może czwartej śnieżycy. Bo ostatnie dwa tygodnie przestało być miło. Serio.

Wspomniana wyżej babcia opowiedziała nam na placu zabaw mrożącą krew w żyłach historię.

Któregoś dnia, rano, wybrała się pod remizę nr 14 po piasek.

Miasto i straż pożarna zapowiedzieli, że mieszkańcy mogą zgłaszać się po bezpłatny piasek i sól, dzięki którym będą mogli samodzielnie uporać się ze zlodowaciałym śniegiem.

Niestety zasobów było za mało  dla wszystkich. Doszło do przepychanek w kolejce, złożonej głównie z seniorów.

Babcia Masona była poruszona – wyobrażasz to sobie? Wojna o piasek! PIASEK!

Czy władzom zabrakło wyobraźni, że zabraknie soli i piasku? Otóż nie.

Co bardziej zapobiegliwi mieszkańcy pobrali ponadprzydziałowe ilości. A potem rozkręcali handelek na craiglist (jak polskie Allegro), sprzedając wiaderko darmowej miejskiej soli za 80CAD.

Ha! Nie wiem, jak ty, ale ja widzę podobieństwo do polskich historyczno-kulurowo-ekonomicznych zachowań 😉

Wisienka na torcie: małe zdjęcie – przepis na miksturę roztapiającą śnieg. Domowe sposoby najlepsze i nie trzeba się przepychać w kolejce po wiaderko piasku!

Ice melt_recipe_Kanada się nada_blog o polekije rodzinie w Vancouver i emigracji do Kanady

Gotowi na jeszcze trochę? To punkt następny

Jakość śniegu – sprzątanie po psach

Śnieg w Vancouver jest taki, jaki powinien być. Czyli biały i czysty. Przynajmniej zaraz po tym, jak spadnie.

I tak, tutaj też rodzice wołają za dziećmi: do not eat yellow snow!

Ale ryzyko, że dzieciak buty przyniesie uwalone niespodzianką po psie, jest bliskie zeru. Zresztą ryzyko jest tak samo niewielkie latem, kiedy nie ma śniegu, ale jest trawa, po której dzieci lubią biegać. Psy też lubią, co się dziwisz.

Ale niespodzianek po sobie nie zostawiają, bo właściciele sprzątają. Normalna sprawa.

Chyba tyle.

I tak najlepsze z całej zimy w Vancouver jest to, że szybko można z miasta czmychnąć w góry. A tam to już bajka i poezja w jednym.

Nie wierzysz? Zajrzyj na nasz instagram po śnieg i słońce.

A dla wszystkich tych, co zimy nie lubią – wygodnego leżenia pod kocem! Ty też leżysz?